Najważniejszy jest człowiek
Kiedy w 1998 roku w Legnicy zakładał swoją pierwszą firmę, zajmującą się telefonami komórkowymi, nie przypuszczał, że parę lat później wyląduje w Koszalinie i że będzie miał sieć swoich punktów w największych miastach w Polsce. A już na pewno przez głowę mu nie przeszło, że po kilkunastu latach prowadzenia firmy, rozszerzy swoją działalność m.in. o sprzęt IT, RTV i ubezpieczenia czy szeroko pojęte doradztwo. Przykład Arkadiusza Klimczaka, szefa firmy Leo, dowodzi, że w biznesie niezwykle ważne jest zachowanie swoich standardów i przekonań, zwłaszcza, jeśli skala działania i zasięgi notują kilkukrotny wzrost.
Jak to się stało, że oprócz telefonów, elektroniki i akcesoriów w Waszej ofercie pojawiły się też usługi?
Szukaliśmy pewnego obszaru, jakiejś dziedziny usług, którą moglibyśmy wdrożyć, aby nasz klient był obsłużony w jeszcze szerszym zakresie. Chodziło o skompletowanie oferty, żebym nie musiał odsyłać do kolejnego miejsca, zwłaszcza, jeśli w grę mieliby wchodzić niepewni bądź niezbadani usługodawcy. Mimo że na samym początku w strefie naszego zainteresowania faktycznie były telefony i akcesoria, to w pewnym momencie, mniej więcej 8 lat temu, ludzie zaczęli pytać nas o inne rzeczy czy usługi. Chodziło m.in. o doradztwo, jaki sprzęt najlepiej kupić, jak go zainstalować czy jak naprawić lub usunąć powstałą usterkę. I zaczęliśmy te drobne usługi realizować w ramach zaufania i stałej współpracy, nie reklamowaliśmy się z tym, spełnialiśmy potrzeby klienta na jego wyraźną, indywidualną prośbę. W pewnym momencie coraz bardziej potrzebne i poszukiwane stały się ubezpieczenia oraz informacja o ich zakresie. Zajęliśmy się nimi, bo nasi klienci wielokrotnie się skarżyli, że zewnętrzne agencje mają zabójcze stawki, zawiłe regulaminy i dużo haczyków, które utrudniają, a czasami uniemożliwiają realizacje polis. Przez te wszystkie dodatkowe usługi staramy się po prostu sprostać potrzebom klientów, doradzać, jaki sprzęt mają kupić, jeśli się na tym nie znają. Technologia idzie do przodu cały czas. Rzadko jest w firmie ktoś, kto zna się na wszystkich nowinkach technicznych. A w naszym doradztwie spektrum jest naprawdę szerokie – załatwiamy od telefonów poprzez laptopy, telewizory i rzutniki, aż po samochody ciężarowe.
Samochody ciężarowe?
Tak. Ostatnio klient musiał kupić ciężarówkę. Kompletnie się na tej dziedzinie nie znamy, ale mamy klienta, który obsługuje jednego z dilerów samochodów ciężarkowych. Spięliśmy ich, skontaktowaliśmy razem, połączyliśmy kropki i zorganizowaliśmy finansowanie. Wszystko przeszło przez naszą firmę. To też mogę określić jako dobrą praktykę – nie zostawiamy klienta z problemem, tylko szukamy najlepszego dla niego rozwiązania.
To musi być za każdym razem wyzwanie dla Was. Nie zawsze rozszerzenie swojej działalności przychodzi łatwo.
Fakt, zazwyczaj nie jest to proste, ale trzeba mieć oczy i uszy otwarte i podążać za potrzebami, które się pojawiają. To nie jest też tak, że robimy absolutnie wszystko. Są rzeczy, których nie jesteśmy w stanie zrobić. Nie mówimy wtedy, że „nie i basta”, tylko odsyłamy do firmy, która najczęściej jest naszym klientem i wtedy tam pomogą w danym zakresie. Opieram swoją firmę przede wszystkim na ludziach. Osoby, które w Leo pracują, obsługują firmę i są kompetentne, mają takie wsparcie całego teamu, dzięki temu możemy sprostać prawie każdemu wyzwaniu. Podam przykład. Na początku pandemii brakowało wszędzie maseczek i płynów dezynfekujących, a były one niezbędne, bo bez nich firmy nie mogły się otworzyć i funkcjonować. Z trudem, ale zdobywaliśmy dla naszych klientów te rzeczy. Powiem obiektywnie, że zrobiliśmy wtedy naprawdę dobrą robotę.
Macie aż 4 punkty sprzedaży stacjonarnej. Dziś wszystko ucieka do internetu, zamówienie produktu czy usługi ogranicza się do paru kliknięć bez wychodzenia z domu. Czy zwiększenie siły internetowej nie wyszłoby Wam na korzyść?
Dla mnie liczy się człowiek i dobre relacje z nim. Pewnych rzeczy nie da się załatwić na telefon czy drogą online. Owszem, większość ludzi daje sobie świetnie radę z nowymi technologiami, zamówią, poczekają na przesyłkę i odpowiednio uruchomią bądź zainstalują urządzenie. Ale jest też spore grono osób, które ma tyle spraw na głowie lub nie mają wiedzy, że ktoś musi im realnie pomóc, mieć dla nich czas, wysłuchać ich oczekiwań oraz obaw i zaproponować rozwiązanie. W naszych punktach doradczych klient ma się czuć dobrze, jak w domu, a nie jak w korporacyjnym sklepie nastawionym na jak największą sprzedaż. Proponujemy kawę, herbatę, wodę, ciastko oraz wygodny fotel, a przede wszystkim – czas dla drugiego człowieka. Tego się nie dostanie przez internet.
Jaka była Pana najodważniejsza decyzja na przestrzeni tych 24 lat, od kiedy prowadzi Pan biznes?
Chyba bym obstawiał, że taką decyzją było wyjście z Koszalina. Zanim to nastąpiło, byłem skupiony wyłącznie na moim mieście. Byłem blisko swojego biznesu, dbałem o niego codziennie, ale szybko dotknąłem sufitu. W tym czasie zacząłem też dużo podróżować, zwiedziłem Europę i zachwyciłem się jej pięknem. Dodatkowo słuchałem też wtedy wielu fantastycznych mówców, m.in. Jacka Walkiewicza, a także czytałem sporo mądrych książek i dzięki temu wszystkiemu podjąłem ryzyko i otworzyłem sklep w najlepszej galerii handlowej w Poznaniu. Zrozumiałem, że jak się chce, to można osiągnąć wszystko. W krótkim czasie ilość punktów stacjonarnych zwiększyła się do 9. Potem pandemia mocno zweryfikowała nasze plany i z większości centrów handlowych musieliśmy się wycofać, ale odbieram to jako cenne doświadczenia, a nie jako błędy. Właśnie na bazie moich dotychczasowych doświadczeń wiem, czy w coś warto, czy nie warto wchodzić. Poza tym w dzisiejszych czasach każdy przedsiębiorca, który ma doświadczenie, zatrudnia ludzi i decyduje się nadal prowadzić biznes w Polsce, to jest bohaterem i to jest bardzo odważna decyzja.
Oprócz tego, co Pan powiedział, że najważniejsi są ludzie i relacje z nimi, ma Pan jeszcze jakąś nadrzędną wartość, jakieś swoje motto?
Zawsze powtarzam, że przy moim biznesie wszyscy muszą być zadowoleni. Zadowolony z transakcji ma być mój doradca, który go oferuje, moja firma, czyli reszta zespołu i administracji, ja bo będę się pod wszystkim podpisywał, kurier, który nam dostarczył towar, producent lub dystrybutor, który nam to sprzedał, bank – jeśli to finansował. Organizacje społeczne lub instytucje charytatywne, z którymi trzeba się dzielić dobrem. I oczywiście najważniejszy… klient ma być zadowolony z produktu lub usługi. Słowem, wszyscy powinni być zadowoleni.
Dodaj komentarz